Tegoroczny stan plantacji buraka cukrowego jest zróżnicowany w zależności od regionu, technologii uprawy czy przyjętej agrotechniki. Oceniając plantacje w sierpniu, bez wątpienia można stwierdzić, że większość z nich jest w zdecydowanie lepszej kondycji niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. W zeszłym sezonie rośliny przeżywały bardzo poważne problemy z powodu długotrwałej suszy. W tym roku stres ten nie jest aż tak odczuwalny dla tej uprawy ze względu na większą ilość i lepszy rozkład opadów głównie w maju, czerwcu oraz lipcu.
Sezon dla tej uprawy zaczął się źle. Susza marcowo-kwietniowa sprawiła, że większość plantacji była siana w bardzo przesuszone podłoże, co poskutkowało niepełnymi wschodami roślin. W tym czasie rozbieżności w zakresie stanu upraw były duże. Tam, gdzie na etapie przygotowania stanowiska do siewu zadbano o ochronę wilgoci glebowej, wschody były lepsze. Problemy ze wschodami notowano w tym roku nie tylko na lżejszych glebach, lecz także po międzyplonach. Dlaczego? Należy pamiętać, że np. wyrośnięta na 1 m gorczyca może pobrać nawet 100 l/m2 wody. Niewielkie ilości opadów notowane jesienią, a także zimą przyczyniły się do tego, że wyjątkowo wegetujące przez całą zimę gatunki jare wyczerpały zgromadzone skąpe zapasy wody glebowej.
Niskie temperatury panujące w kwietniu oraz w maju z przymrozkami w tle z kolei nie pozwalały na dynamiczny rozwój roślin. Na skutek lokalnych przymrozków część siewek wypadało nawet z obsady. Po mniej więcej miesiącu od siewu spadł w większości kraju upragniony deszcz, dając szanse na wschody z nieaktywnych długo nasion. Niestety, nie wszystkie nasiona wykiełkowały. Długi czas ich zalegania w glebie sprawił, że część z nich stała się niezdolna do kiełkowania i dalszego rozwoju. Dotyczy to głównie nasion, których otoczka pękła, a wydostający się kiełek z powodu braku wilgoci zamarł. Takie nasiona pod wpływem nacisku wręcz rozsypywały się w pył. W związku z tegoroczną sytuacją na wielu plantacjach rozwój roślin postępował bardzo nierównomiernie.
Sporo trudności sprawiło w tym roku skuteczne odchwaszczanie. Przeszkodą były nie tylko przymrozki, lecz także bardzo przesuszona warstwa gleby, która uniemożliwiła skuteczne działania pierwszych najważniejszych zabiegów herbicydowych. Okien do zabiegów było niewiele, także ze względu na silne wiatry, które lokalnie przyczyniały się do powstania zjawiska erozji wietrznej. Unoszone przez wiatr drobinki piasku kaleczyły siewki, które później stały się bardziej wrażliwe na stosowane herbicydy. W międzyczasie wschodziły chwasty, które początkowo poddane stresowi suszy wytwarzały grubą warstwę kutykuli, natomiast po opadach dynamicznie się rozwijały i szybko osiągnęły zbyt zaawansowane fazy rozwojowe, by mogły zostać zwalczone przez stosowane zabiegi odchwaszczające. Szczególnie dotyczyło to komosy białej, czyli gatunku chwastu, który jest botanicznie blisko spokrewniony z burakiem cukrowym. Na polach także pozostawały np. szarłat, rdesty czy samosiewy rzepaku. Co ciekawe, w wyniku wyjątkowo ciepłej zimy lokalnie problemem stały się także samosiewy ziemniaka.
W maju i czerwcu w wielu regionach spadło nawet 200 l/m2. Co ważne, opady były dość regularne, co sprawiło, że rośliny nadrabiały zaległości, tworząc obfite ulistnienie i szybko zwierając międzyrzędzia. Duże zapasy wody, przyczyniły się także do tego, że liście nawet w dni z wyższą temperaturą nie traciły turgoru. To spowodowało, że już pod koniec lipca wiele korzeni osiągnęło masę 800 g i większą. Stres wysokich temperatur praktycznie stał się dopiero widoczny w sierpniu – najszybciej i najdotkliwiej na lekkich i wadliwych stanowiskach.
Należy zwrócić
uwagę, że warunki pogodowe tego sezonu, jak również duża biomasa liści,
dzięki której wilgoć w łanie utrzymywana jest długo, wyjątkowo sprzyjają
rozwojowi chwościka. Pierwsze objawy chorobowe tej groźnej choroby pojawiły się
w tym roku bardzo wcześnie. Wiele wskazuje na to,
że o plonie końcowym zdecyduje także strategia ochrony uprawy przed
tym patogenem. Wygrają ci, którzy zareagowali wcześnie i wykonali zabieg
fungicydowy w momencie pojawienia się na liściach pierwszych plamek
chwościka. Ze względu na sukcesywny rozwój choroby na początku
sierpnia potrzebny był już drugi zabieg ochronny. Może okazać się również,
że plantacje rokujące i przeznaczone na późny zbiór mogą
potrzebować nawet trzeciego zabiegu fungicydowego.
Warto wiedzieć, że wykonanie zabiegów przeciwko chwościkowi
w terminie spóźnionym lub – co gorsze – ich zaniechanie
może być przyczyną znacznej straty w plonie. Burak cukrowy może stracić
nawet 80 proc. liści oraz 30 proc. potencjalnego plonu korzeni.
Takie rośliny w późniejszym okresie odbudowują rozetę liściową kosztem
zgromadzonych w korzeniach substancji zapasowych. Korzeń przestaje
przyrastać, głowa korzeniowa przybiera stożkowaty kształt. Korzenie
z zaatakowanych roślin mają także zawartość cukru niższą o ok.
2-3 proc.
O plonie zdecydują jeszcze warunki pogodowe we wrześniu.
W miesiącu tym opady mogą przyczynić się do dalszych przyrostów
korzeni, ale i do dynamicznego rozwoju chwościka. Natomiast jeśli
wrzesień będzie słoneczny, notować powinniśmy wzrost
zawartości cukru w korzeniach. (Anna
Kobus, Katarzyna Szulc)
♦
Wiosna była bardzo niesprzyjająca dla siewu i rozwoju młodych roślin buraka cukrowego. Niskie temperatury, a przede wszystkim brak wystarczającej wilgoci w glebie i opadów deszczu spowodowały, że na wielu plantacjach mieliśmy do czynienia z piętrowymi wschodami i niedostateczną obsadą roślin. Ten okres to również wzmożona aktywność szkodników wschodów – w szczególności mszyc, pchełki i śmietki, a na południowym wschodzie również szarka komośnika. Brak możliwości stosowania w pełnym zakresie zapraw opartych na neonikotynoidach sprzyja gradacji szkodników, a zwalczanie ich każdego roku jest coraz trudniejsze. Przebieg pogody nie ułatwiał walki z chwastami – niektórzy rolnicy musieli wykonać nawet pięć zabiegów herbicydowych. Poprawa warunków pogodowych w czerwcu przełożyła się na dynamiczny wzrost roślin. Jednakże wysokie temperatury i duża wilgotność sprzyjały rozwojowi chwościka – na południu Polski zarodniki tego grzyba pojawiły się już w pierwszej dekadzie czerwca. Pomimo poprawy sytuacji na polach stan plantacji jest zróżnicowany. Są rejony, gdzie deszczu również w późniejszym okresie było mało, a korzenie buraków nadal są niewielkie. Trudno szacować końcowy poziom plonów – pierwsze próby na masę i zawartość cukru wskazują niską polaryzację i masę korzeni poniżej średniej. Pozostało jednak jeszcze kilka tygodni do rozpoczęcia krojenia buraków przez cukrownie, a to jest czas, kiedy buraki mogą częściowo nadrobić straty z trudnego okresu wiosennego.
(farmer.pl)